To dobrze dla Krakowa, że już za rok odbędą się u nas Światowe Dni Młodzieży. Kościołowi Katolickiemu należą się ogromne podziękowania za to, iż dzięki staraniom hierarchów będziemy mieć u nas wydarzenie tej rangi. Będzie to zapewne wprost nieoceniona promocja naszego miasta. ŚDM jest imprezą, w której wezmą udział setki tysięcy młodych ludzi, którzy wyjadą z Krakowa z masą, mam nadzieję, świetnych wspomnień, którymi podzielą się ze swoimi znajomymi. Ci młodzi ludzie to ogromny potencjał reklamowy, będą oni naszymi ambasadorami na całym świecie. Dość wspomnieć, że w Madrycie w 2011 roku uczestników było od 1,5 do 2 mln, w Kolonii w 2005 roku 1,2 mln a w Rio di Janeiro w 2013 roku aż 3,7 mln. Imprezę zapewne relacjonować będą media na całym świecie. Nie ma zatem wątpliwości, że wymiar promocyjny dla miasta będzie ogromny.
Ale jak to zmierzyć? Jak wyliczyć? Ile pieniędzy warto wyłożyć na taką imprezę? Tu już zaczynają się schody. Owszem, co roku do Krakowa przyjeżdża prawie 10 milionów turystów, zostawiają tu oni 5 mld PLN z czego setki milionów wpływają do miejskiej kasy w formie podatków. Owszem, około 15 % mieszkańców Krakowa z tych turystów żyje. Jaki natomiast wzrost turystyki będziemy notować w przyszłych sezonach dzięki ŚDM – tego nie wiemy. Nie wiemy więc również, jakie będą dzięki imprezie zyski miasta w przyszłych latach. Niestety nie wiedzą tego również władze miasta ani strona kościelna, która poprzez spółkę ŚDM 2016 jest bezpośrednio wraz z miastem i województwem organizatorem wydarzenia. Szkoda, że nikt tego nie próbował policzyć, bowiem wtedy łatwiej pewnie wydawałoby się na taką imprezą pieniądze. Bo jeżeli wydajemy jakieś kwoty i na podstawie doświadczeń poprzedników lub własnych wiemy, że zwrócą się one w 5, 10, 15 czy 25 lat, to wtedy wiemy również po co je wydajemy. A jeśli organizatorzy ŚDM chcą by miasto wydało 200 milionów, ale nie są w stanie powiedzieć jakie w przybliżeniu będą z tego zyski, to już nie jest wcale tak optymistycznie, bo te 200 milionów można by wydać inaczej, może z większą korzyścią społeczną.
Mimo tego, że wyliczeń żadnych niestety nie mamy to jednak intuicja podpowiada – warto tę imprezę zrobić, bo promocja naprawdę niemała. No ale co z kosztami? Potrzeby są jasne zinwentaryzowane – 200 mln. Część miastu zostanie bo to inwestycje, które posłużą mieszkańcom – ok 70 – 80 milionów. Część jest sporna – bo czy akurat przystanek kolei aglomeracyjnej przy Sanktuarium za 28 mln byłby bez ŚDM dalej priorytetowy? Chyba nie. Reszta – ok 100 mln to koszty bezpośrednio związane z imprezą czyli właśnie ten wydatek, który powinien się zwrócić, ale którego stopy zwrotu nikt nie policzył.
No właśnie ale czy zwrot w przyszłych turystach jest jedynym przychodem z imprezy? Nie jest. Na imprezę sprzedawane są “pakiety pielgrzyma”. Koszt od 150 do 760 PLN. Średni ok 300 PLN. Co jest wliczone w cenę? Opcje przeróżne, wszystkie dostępne tutaj: http://www.krakow2016.com/pakiet-pielgrzyma
Opcja najtańsza? Plecak pielgrzyma + ubezpieczenie + transport (ma dać miasto za darmo). Koszt 150 PLN. No więc chyba jest tu jakiś zysk operacyjny bo koszty składników na pewno nie stanowią więcej niż 50 PLN. Kto pobiera przychody? Przychody pobiera Archidiecezja Krakowska. Więc zapytałem na sesji Rady Miasta Krakowa – “Czy Archidiecezja i spółka ŚDM 2016 chcą na tej imprezie zarobić? Czy jeśli zarobią pokryją część kosztów organizacji?” Tak było by chyba rozsądnie i fair. Miasto pokrywa część kosztów – uzyskuje efekt promocyjny, Kościół pokrywa pozostałe koszty. Ale nie, Kościół twierdzi, że nie będzie miał dochodów. Mimo, że jak na dłoni widać, że zyski z tego będą. W imprezie weźmie udział może nawet 2 mln uczestników z czego 30 % – 40 % się zarejestruje (dane strony kościelnej). Średni pakiet pielgrzyma to ok. 300 PLN czyli w sumie może być nawet 200 milionów wpływów a może i więcej. Jeśli średnia marża jest na poziomie ok 100 PLN na jednym pakiecie to dałoby to ok. 70 mln zysków. Strona kościelna jednak nie przedstawia tych wyliczeń. Jej przedstawiciele nie wiedzą ile będą ich kosztować pakiety, nie wiedzą ile organizacja, nie wiedzą nawet ile do tej pory wpłynęło z opłat za pakiety pielgrzyma! Chciałbym wierzyć, że faktycznie nie umieją tego policzyć i dopiero po imprezie zatrudnią księgowych którzy sprawy tak błahe jak finanse rozliczą, a wtedy dowiedzą się jak cała impreza wyszła finansowo. Bo nie wyobrażam sobie sytuacji, w której miasto wykłada 200 mln PLN na prawie wszystkie koszty, a strona kościelna zbiera wszystkie wpływy wraz z niechybnymi zyskami i przeznacza je, jak to ksiądz powiedział “na ornaty”.