O wyrzucaniu aut z centrum wg koncepcji ZIKiT-u
Ostatni tydzień w Krakowie zdominowała dyskusja na temat proponowanych przez ZIKIT zmian w zakresie ruchu ulicznego w centrum miasta. Słusznie – sprawa jest bardzo ważna. Chciałoby się krzyknąć – świetnie, krok w dobrym kierunku. W końcu przecież tak robi się na całym świecie. W końcu przecież ruch samochodowy powinien zostać z centrum wypchnięty. Tak jest przecież zdrowiej, tak można ograniczyć zanieczyszczenie i próbować likwidować smog. Dzięki tym zmianom przestrzenie miejskie będę do dyspozycji pieszych i rowerzystów. Ludzie przesiądą się na komunikację miejską. Po centrum będzie się można poruszać, szybciej, wygodniej i zdrowiej. Więc generalnie ciężko mi nie być za. Tym bardziej jako mieszkańcowi Dzielnicy I, który ma wątpliwą przyjemność oglądania każdego dnia z okna sznura samochodów ciągnących ulicą Pawią, w dużej mierze zapewne ruchu tranzytowego. Chciałoby się zawołać – super, ale….
Po pierwsze czy ZIKIT naprawdę nie umie inaczej konsultować projektów niż przedstawiając gotowe koncepcje i te koncepcje nagłaśniając gdy już są opracowane? W bieżącym tygodniu odbędą się konsultacje z Dzielnicą I, branżą turystyczną, taksówkarzami itp. Pytanie czy będą to realne konsultacje czy tylko pozory? Czy urzędnicy z ZIKiT-uwysłuchają uwag i skorygują swoją wizję? Czy nie można by na przykład z Radnymi Dzielnicy siąść podczas opracowywania projektu i wspólnie zastanowić się nad tym co i jak zrobić, zanim się koncepcję ogłosi? Czy specjaliści z firmy Neuroedukacja za prawie pół miliona złotych nie mogliby urzędników ZIKiT-u tego nauczyć?
Z punktu widzenia mieszkańców Starego Miasta zmiany te będą oczywiście korzystne, pod warunkiem jednak, że „prawoskręty” na skrzyżowaniach Lubicz i Starowiślnej z Westerplatte oraz odcinki strefy B na pierwszej obwodnicy nie będą ich dotyczyć. Mieszkańcy centrum nie mają wyboru, raz na czas muszą wrócić do domu autem i wtedy objeżdżanie całego miasta próbując dostać się z północy na Kazimierz, czy z południa na Plac Matejki raczej nie pomoże w redukcji poziomu smogu czy w walce z korkami. Rozumiem, że chodzi o uprzykrzanie kierowcom życia, jest jednak różnica pomiędzy tranzytem przez Stare Miasto a powrotem do domu. Bywa, że zmuszony do użycia auta w weekend jeżdżę po powrocie 15 minut w kółko szukając wolnego miejsca w okolicy. Jeśli zmiany będą dotyczyć mieszkańców Dzielnicy I w takim samym zakresie jak innych to miejsca do parkowania będziemy szukać dużo dłużej. Korkom i smogowi to też nie pomoże. Ponieważ zmiany są dosyć rewolucyjne, zastanowiłbym się również nad ich etapowym wprowadzaniem. Na przykład można na początek w ogóle nie wprowadzać „prawoskrętów” i zobaczyć jak sam jednokierunkowy ruch wpłynie na sytuację. Oczywiście wiadomo, że część kierowców po takich zmianach przesiądzie się do komunikacji miejskiej, ale wiadomo również, że nie wszyscy. Jak wpłynie cała akcja na ruch na Alejach czy Dietla nie chcę nawet myśleć. Mieszkańcom tych ulic można tylko współczuć. Kierowcy na trzecią obwodnicę się nie wyprowadzą, bo chyba jeszcze jej nie ma…
Kolejna sprawa to ruch turystyczny. Czy zmiany mają dotyczyć również obsługi hoteli, transportu turystów, dorożek, meleksów? Jeśli tak, to utrudni to drastycznie obsługę tysięcy gości śpiących codziennie w centrum miasta i analogicznie zwiększy emisję spalin i natężenie ruchu. Turystów którzy chcą pojechać do Oświęcimia czy Wieliczki na rowery przenieść się niestety nie da.
Bardzo się cieszę, że miasto idzie w kierunku „oczyszczania” centrum z aut. To tak jak pisałem tendencja europejska, rozsądna, podnosząca jakość przestrzeni publicznej. To, że robi to trochę w złej kolejności (zanim wybudowało parking park & ride i 3 obwodnicę) to inna kwestia. Mam nadzieję, że skoro urzędnicy tak bardzo podkreślają konieczność wyprowadzania samochodów z centrum to będą konsekwentni w kwestii nie dopuszczenia do zabudowy działki na Karmelickiej w taki sposób by ruch ten w tym rejonie powiększyć. Mam również nadzieję, że zrezygnują z absurdalnych planów budowy parkingu podziemnego na 300 miejsc na Placu Biskupim pod parkingiem na miejsc 100, który zazwyczaj stoi pusty. Taka inwestycja też raczej nie obniżyłaby ruchu w tym rejonie. I ostatnia sprawa. Jakiś czas temu pisaliśmy do Prezydenta list z propozycją wprowadzenia bezpłatnej komunikacji w zamian za płacenie podatków w mieście. Do tematu jeszcze wrócimy bo nie policzyć tego dokładnie to prostu grzech zaniechania. Ale teraz pomysł, który urzędnikom pomógłby wyprowadzić ruch samochodowy ze starego miasta. W obrębie drugiej obwodnicy wprowadźmy komunikację miejską za darmo, równocześnie poszerzając strefę płatnego parkowania. Może być dla tych co pokażą dowód rejestracyjny, może być dla podatników, a może dla osób zameldowanych w Krakowie. Czy nie byłby to najłatwiejszy sposób na to by samochody zostały trochę dalej? Ile by nas to kosztowało? Zapewne nie są to gigantyczne sumy bo spadłaby jedynie sprzedaż biletów jednorazowych. Oczywiście trzeba to jednak dokładnie policzyć. Ale za to ile korzyści przyniosłaby taka decyzja. Ile wdzięczności mieszkańców. Może łatwiej by było im zaakceptować te wprowadzanie przez ZIKiT rewolucyjne zmiany?